niedziela, 11 października 2015

Rozdział 2

**Oczami Ashley**
- Ash!-usłyszałam pisk obok ucha, przez co zleciałam z łóżka.
- co się dzieję?- zapytałam zaspanym głosem.
- ubranie masz w łazience.- powiedziała Alex i wepchała mnie do wspomnianego pomieszczenie. Weszłam pod prysznic i się umyłam, potem wytarłam się i owinęłam ręcznikiem, po czym stanęłam przed lustrem i nałożyłam na siebie lekki makijaż, czyli po prostu maskarę. Ubrałam się w biały sweterek, dżinsy z wysokim stanem i granatowe buty na koturnie. Na końcu umyłam jeszcze zęby, rozczesałam włosy, podkręciłam końcówki i byłam gotowa.
- i jak?- zapytałam gdy wyszłam z łazienki.
- wyglądasz ślicznie- odparła Eve, po czym wszystkie się przytuliłyśmy.
- to idziemy? zaraz jest śniadanie- odparła Alexa.
- no...możemy się już zbierać- powiedziała Vanessa, na co wszystkie się zgodziłyśmy i ruszyłyśmy do sali.
Po jakiś 3 minutach byliśmy na miejscu, przy wejściu minęłam się z Draco i jego kolegami.
- cześć Ash..- uśmiechnął się.
- cześć- odpowiedziałam, po czy się przytuliliśmy.
- ślicznie wyglądasz- skomplementował mnie, gdy się od siebie oderwaliśmy, przez co się zarumieniłam.
- dziękuję- uśmiechnęłam się.
- widziałaś gdzieś Tori?- zapytał. Czar prysł. Yghh..
-nie, nie widziałam jej dziś- odparłam udając miłą.
- wszystko okey?- zapytał.
- tak, wszystko jest okey- odparłam.
- Ash wiem, że nie mówisz mi prawdy-powiedział dotykając mojej dłoni.
- pogadamy potem, muszę iść- powiedziałam wymijająco i udałam się do koleżanek.
- i jak poszło?- zapytała z uśmiechem Eveline.
- widziałaś dziś Tori?- powiedziałam wściekła.
- co za palant.- mruknęła Alex.
- mam tego dość...- westchnęłam.
- przed chwilą McGonagall rozdawała nam plan lekcji. Tu masz twój- powiedziała Nessa, podając mi jakąś kartkę:

Plan Lekcji

Godziny:
1 lekcja- (6-6:30)
2 lekcja-(6:30-7:30)
lekcja -(7:30-8:30)
4 lekcja- (8:30- 10:00)
5 lekcja-(10:00-11:00)
6 lekcja-(11-12)
7 lekcja-(12-13)
8 lekcja-(13-15)
9 lekcja-(15-15:30)


Poniedziałek
1. Śniadanie w wielkiej sali
2. Zielarstwo- Zie 
3. Obrona przed Czarną Magią- OPCM 
4. Przerwa
5. Eliksiry- El 
6. Lunch
7. Astronomia- As
8. Czas wolny
9. Obiad w wielkiej sali 

Wtorek
1. Śniadanie w wielkiej sali
2. Transmutacja- Tr
3. Zaklęcia- Zak
4. Przerwa
5. OPCM
6. Lunch
7. Lekcje latania- LL
8. Czas wolny
9. Obiad w wielkiej sali

Środa
1. Śniadanie w wielkiej sali
2. El
3.As
4.Przerwa
5. Zie
6 Lunch
7. OPCM
8. Czas wolny
9. Obiad w wielkiej sali

Czwartek
1. Śniadanie w wielkiej sali
2. OPCM
3. Zie.
4. Przerwa
5. LL
6. Lunch
7. Zak
8. Czas wolny
9. Obiad w wielkiej sali

Piątek
1. Śniadanie w wielkiej sali
2. Zak
3. OPCM
4. Przerwa
5. El
6. Lunch
7.As
8. Czas wolny
9. Obiad w wielkiej sali


Hm...plan jest spoko.
- mamy razem Zielarstwo- uśmiechnęła się do mnie Alex.
- a my mamy razem Obronę Przed Czarną Magią- uśmiechnęła się Eve do Van.
- to jakoś sobie poradzimy.- odparła Nessa.
-Dobra, zbierajmy się już, bo zaraz lekcje- powiedziałam, gdy zjadłyśmy śniadanie.
- okey, to do zobaczenia- rzekła Eveline, a my odpowiedziałyśmy jej tym samym.
Po jakimś czasie znalazłam się w odpowiedniej sali. Ławki były podwójne, a ja usiadłam w wolnej.
- Hej Ashley- uśmiechnęła się Tori siadając obok mnie.
- hej Tori- przywitałam się z nią.- Draco cię szukał- dodałam.
- tak?- ucieszyła się.- wczoraj rozmawialiśmy na korytarzu do późna..chyba mu się podobasz...- powiedziała, jakby nie byłą pewna swoich słów.
- co?- nagle się ożywiłam.
- znaczy nie jestem pewna...no bo jak się spytałam co o tobie myśli to zaczął się jąkać, co jest u niego nie spotykane- zaśmiała się- ale zaś potem, wydawało mi się, że ze mną flirtował...- powiedziała.- a wiesz, mi się to podobało-uśmiechnęła się.
- aham..- już nic nie mówiłam. Chwilę potem przyszła nauczycielka.
- dzień dobry, jestem Panoma Sprout. Jak widzicie, sala w której się znajdujemy, niczym się nie wyróżnia. Ale nasze lekce będą głównie odbywały się w cieplarni. Będę was uczyć zielarstwa, m.in. jest to nauka o magicznych roślinach ziemnych i grzybach....-zaczęła mówić. Po godzinie w końcu mogliśmy opuścić salę, więc tym razem poszłam do pomieszczenia, gdzie odbywają się lekcje z obrony przed Czarną Magią. W tej sali również były dwuosobowe, więc usiadłam w wolnej. Po chwili poczułam jak ktoś kładzie mi dłonie na oczy, przez co nic nie widziałam.
- Draco...- uśmiechnęłam się i znów wszystko widziałam.
- skąd wiedziałaś?- zapytał z uśmiechem zajmując wolne miejsce w ławce.
- trudno cię cie rozpoznać- powiedziałam.
- Ash...- zaczął spokojnie.
- Hmm..?- "zapytałam".
- co ci się dziś stało? Czemu wtedy poszłaś?- zapytał.
- no...emm... bo... .tak po prostu...mam inny dzień- powiedziałam szybko.
- wiem, że nie mówisz mi prawdy...czemu? nie ufasz mi?- zapytał. Nie no! Co mam mu powiedzieć?! Ufam ci, ale podobasz mi się i nie wiem jak mam się zachować... tego mu nie powiem!
- ufam ci...ale po prostu...-  zacięłam się.
- po prostu co?- zapytał.
- po prostu muszę to najpierw przemyśleć...obiecuję, że za niedługo dowiesz się prawdy, ale teraz nie potrafię ci tego powiedzieć- powiedziałam szczerze.
- obiecujesz?- zapytał.
- obiecuję- powiedziałam i na potwierdzenie moich słów złapałam delikatnie jego dłoń, którą mocniej uścisnął, na co oboje się uśmiechnęliśmy.
- dzień dobry.- powiedział nauczyciel wchodząc do sali.- jestem profesor Severus Snape. Będę was nauczał obrony przed czarną magią...  na tej lekcji musicie stosować się do moich zasad. Nie toleruję spóźnień, gadania na lekcjach, poprawiania mnie, pytania o rzeczy oczywiste, śmiechu, daje surowe i bolesne kary... - mówił. W połowie lekcji dostałam karteczkę na ławkę.
"Szlama"
Postanowiłam się tym nie przejmować i po prostu dalej słuchać Snape'a.
Długo jednak nie miałam spokoju, ponieważ na ławkę wleciała następna karteczka:
" Co ty tu jeszcze robisz? Nikt cię tu nie chce, 
zostaw nas w spokoju!
Zrozum, że jesteś szlamą, a SZLAMA nie jest nikomu potrzebna!
Wynoś się stąd,albo pożałujesz!"
Nawet nie zauważyłam, kiedy Draco zabrał mi tą kartę z rąk.
- kto to napisał?- zapytał wściekły.
- Malfoy, o co chodzi? Co jest tak ważnego, abyś przerywał lekcje?- zapytał zły profesor.
- ja to napisałem. I co z tego?- powiedział chłopak siedzący za mną.
-dość tego!- krzyknął wściekły Severus.- o co chodzi?! Daj mi tą kartkę- rozkazał. Draco podszedł do niego i podał mu kartkę- proszę usiąść- powiedział uspokojony, więc blondyn, chciał udać się na miejsce. No właśnie chciał.
- Cruciatus!- powiedział Snape z różdżką wymierzoną w stronę Draco. Chwilę potem błysnęło czerwone światło i blondyn leżał na ziemi zwijając się z bólu.
- co pan robi?!- krzyknęłam.
- ostrzegałem.- powiedział, dalej trzymając różdżkę, więc szybko wyjęłam swoją.
- Ekspeliarmus!- krzyknęłam wytrącając nauczycielowi różdżkę, po czym podbiegłam do Draco.
- dzięki- uśmiechnął się.
- nie ma za co- także posłałam mu promienny uśmiech.
- skąd znasz to zaklęcie?- zapytał Severus.
- czytałam.- odparłam cicho i pomogłam wstać przyjacielowi i pomogłam usiąść mu w ławce.
- jesteś ambitną uczennicą, ale następny raz nie przerywaj mi, jak będę dawać karę- powiedział.
- karę za nic? Nie obiecuje.- powiedziałam siadając w ławce.
- dobrze...wracajmy do lekcji...- powiedział profesor. Reszta lekcji minęła spokojnie, Draco czuje się już lepiej, na szczęście.
-co masz teraz?- zapytał mnie blondyn.
- teraz mam emm...przerwę, a ty?-zapytałam patrząc na plan.
- też- uśmiechnął się, co ja odwzajemniłam- to może..no nie wiem....przejdziemy się na spacer?- zapytał.
- z chęcią- uśmiechnęłam się i po odniesieniu książek, wyszliśmy z Hogwartu. Szliśmy w ciszy, która nie była ani trochę krepująca, rozumieliśmy się bez słów, więc mowa była zbędna. Cieszę się, że po trzech latach rozłąki, dalej utrzymujemy taki sam kontakt i potrafimy sobie zaufać. Strasznie się ucieszyłam, jak zobaczyłam Draco i Tori, cieszy mnie też to, że nic się między nami nie zmieniło. Jestem szczęściarą mając tak niesamowitych przyjaciół. Według mnie, to właśnie przyjaźń jest najważniejsza.
- o czym myślisz?- zapytał Draco przerywając moje przemyślenia.
-o wszystkim....o tym, że mimo, że nie widzieliśmy się trzy lata, stosunki między nami się nie zmieniły- uśmiechnęłam się.
- też się z tego ciesze- również się uśmiechnął, po czym objął mnie ramieniem.
Chwilę potem doszliśmy do jakiegoś miejsca, był to tak jakby krąg kamienny. Za tym schody, na których usiedliśmy. W pewnym momencie Draco pocałował mnie w policzek.
Znalezione obrazy dla zapytania chłopak obejmujący przyjaciółkę

**Oczami narratora**

- a to za co?- zapytała z uśmiechem brunetka.
- za to że jesteś- odparł chłopak patrząc jej w oczy. Także spojrzała w jego szare oczy, w których po chwili utonęła.. Zaczęli się do siebie zbliżać, ich usta dzieliły milimetry...
- Hej! Dzieciaki!- usłyszeli głos jakiegoś mężczyzny, przez co odskoczyli od siebie jak oparzeni.- przepraszam, jeśli wam w czymś przerwałem, ale mam pytanie.. widzieliście może hipogryfa?- zapytał.
- a co to?- nie rozumiała Ash.
- to jet połączenie gryfa i konia- odparł pan.-  a tak w ogóle to jestem Hagrid, leśniczy- przedstawił się.
- ja jestem Draco, a to jest Ashley- przedstawił ich Malfoy.
- to widzieliście hipogryfa?- zapytał po raz drugi.
- nie, niestety nie widzieliśmy- odparła dziewczyna.
- aha...to do widzenia- powiedział Hagrid
- do widzenia- pożegnali się z nim. Po czym zatracili się w długiej rozmowie o wszystkim i o niczym.



I jest rozdział 2!!!
Podoba się??
Mam nadzieję, ze tak xDD
Proszę, skomentujcie rozdział...
To jest dla mie duża motywacja do pisania, 
więc proszę o skomentowanie
i wyrażenie swojej opinii..
Do zobaczenia :**

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz