środa, 21 października 2015

One Shot cz 2

Zapraszam na drugą część One Shota : ,,Czy wróg mojego brata, może okazać się prawdziwą miłością? "
Mam nadzieję, że wam się spodoba :)

**W Hogwarcie**
Uczniowie zostali wpuszczani do szkoły, przez wielkie drzwi. Wszyscy ruszyli do sali. Tzw. Wielkiej Sali. Pierwszoklasiści zostali zaprowadzeni pod podest, na którym stał długobrody mężczyzna.
- Witam was moi drodzy, jestem Albus Dumbledore.  Zaczął się następny rok szkolny. Mam przyjemność witać pierwszoklasistów wśród nas. Bardzo mi miło znów zobaczyć uczniów, którzy uczęszczali do Hogwartu już w tamtym roku. A teraz coś do pierwszoklasistów. Moi drodzy, zaraz osoba wskazana podejdzie do mnie, a ja nałożę jej Tiarę Przydziału, która zdecyduje, do jakiego domu będzie należeć uczeń. A teraz zapraszam do siebie...- dyrektor zaczął wywoływać osoby. 
- Ashley Potter- zawołał Dumbledore, a na scenę weszła wspomniana brunetka.
- Gryffidor!- oznajmiła tiara, po założeniu jej na głowę dziewczynki.
- Harry Potter!- krzyknął Albus, a brat Ashley wszedł na podest, a dyrektor założył mu tiarę.
-Gryffindor!- oznajmiła tiara. Hermiona i Ron także trafili do Gryffindoru, co ucieszył o całą czwórkę.

Po skończonym powitaniu. Wszyscy udali się do swoich domów. 

Na drugi dzień już były lekcje. Hermiona, Harry i Ron mieli OBPM, a Ashley miała zielarstwo. 
- Witam drodzy uczniowie- powiedział nauczyciel.- jestem Severus Snape. Jest to lekcja o obronie przed czarną magią. Nie toleruję spóźnień i rozmów na lekcji. Więc zaczynajmy...-zaczął mówić. -... zaraz mi pokarzecie na co was stać. Pokażecie mi pojedynek, ja wybieram z kim będziecie walczyć.- powiedział i zawołał jakiś dwóch chłopaków, potem walczył chłopak z dziewczyną, a potem znów dwóch chłopaków.- Harry Potter i...Draco Malfoy- powiedział. Blondy i brunet wyszli na środek.
- i...zaczynajcie - powiedział Snape.
Chłopcy spojrzeli na siebie morderczym wzrokiem, Potter rzucił zaklęcie w stronę Draco, ale blondyn odbił zaklęcie. Jedenastolatkowie  zaczęli rzucać zaklęcia coraz szybciej, a gdy brunet nie zauważył, Malfoy rzucił zaklęcie, przez co Harry poleciał kilkanaście metrów dalej.
- Koniec!- krzyknął Severus zauważając, że czas się skończył.- wygrał Malfoy- oznajmił. Zabrzmiał dzwonek więc wszyscy opuścili salę.
- i co Potter? Nie wiedziałem, że jesteś tak słaby.- zaśmiał się Draco stając za Potterem.
- myślałem, że ty nic nie wiesz.- oznajmił brunet.
- to nie myśl, bo ci to nie wychodzi.- oznajmił Malfoy.
- Harry!- usłyszeli jakąś dziewczynę. Wspomniany chłopak odwrócił się w jej stronę i pomachał, a ona do niego podeszła.
- cześć- przywitała się.
- cześć Ashley- uśmiechnął się. Brunetka spojrzała na chłopaków stojących przed jej bratem. Jej wzrok utknął w stalowo-niebieskich oczach blondyna. Chłopak także nie mógł oderwać wzroku od jej szarych tęczówek.
- Emm...Draco jestem- uśmiechnął się do niej.
- Ashley- zarumieniła się delikatnie.
- Co?!- pisnął Harry, a oni na niego spojrzeli.-Ash, idziemy- oznajmił łapiąc siostrę za nadgarstek.
- au!- pisnęła, a brunet poluźnił uścisk
- a ty kim niby jesteś żeby jej rozkazywać?- zapytał Malfoy.
- jej bratem- warknął, a oczy blondyna przypominały teraz pięciozłotówki.
- bratem?!- teraz to on pisnął.
- tak, bratem- potwierdził Potter i ciągnąc swoją siostrę, która wysłała tęskne spojrzenie Draconowi, poszedł w stronę domu Gryffonów.

Tak to się wszystko zaczęło.
Poznali się w wieku jedenastu lat w Hogwarcie, szkole magii i czarodziejstwa.
Harry i Draco się nienawidzili, lecz to jej nie przeszkadzało.
 Nie spędzali ze sobą dużo czasu...tylko w osobności od innych..
Wszyscy uważali, że ta dwójka się nienawidzi.
Tak to zresztą wyglądało.
To samo przez dalszą naukę w tej szkole.
Czyli do siódmej klasy.
Więc przenieśmy się rok później.


**Oczami Ashley**
Jest 15 czerwca. Sobota. Zbliża się koniec roku szkolnego.
Tyle się wydarzyło w tym roku... Ta cała akcja z komnatą tajemnic, porwanie Ginny...
Harry zabił 
Akurat jem obiad razem z Gryffonami.
- Ashley, ja muszę iść, Ron pójdzie ze mną bo musi mi w czymś pomóc- Harry wyrwał mnie z moich zamyśleń.
- emm...okey...ja też się będę powoli zbierać- powiedziałam i spojrzałam na Hermionę.
- i tak muszę pomóc Nevill'owi.- powiedziała brunetka.
- to ja idę..pa- powiedziałam i szybko opuściłam wielką salę. Gdy spojrzałam na zegar, biegiem popędziłam w umówione miejsce.
Zobaczyłam, że jestem jeszcze sama, więc usiadłam na ławce. Po chwili poczułam czyjąś dłoń na swoich oczach.
- Draco...- szepnęłam z uśmiechem, a chwilę potem znów wszystko widziałam, a blondyn usiadł obok mnie.
- skąd widziałaś?- zapytał.
- ciebie trudno nie rozpoznać- zaśmiałam się.
- hmm...to co idziemy- zapytał.
- pewnie- uśmiechnęłam się. Oboje wstaliśmy i w ciszy zaczęliśmy spacer. Cisza nie była jakaś krępująca, tylko przyjemna.
- co ty na lot na miotle?- zaproponował Malfoy po długiej ciszy.
- ale...-zaczęłam, ale nie dane było mi dokończyć.
- nie bój się, rozmawiałem o tym z Dropsem, zgodził się- zaśmiał się.
- ty, pytałeś kogoś o zdanie?- zdziwiłam się.
- no co? Czasami mogę być miły- uśmiechnął się, co ja odwzajemniłam. Po chwili pobiegliśmy po nasze miotły, a chwilę potem unieśliśmy się w górę.
                Do pokoju wróciłam dopiero koło 20. Otwarłam spokojnie drzwi i po cichu
 weszłam do pokoju. 
- Ashley Patrishio Potter- warknęła Hermiona zaświecając światło. No to się wkopałam!
- gdzie ty byłaś?- zapytała Katy.
- emm...no...tu i...tam- jąkałam się.
- wiem z kim byłaś!- do pokoju jak torpeda wleciała Gabi.
- c-co?- jąkałam się.
- przed chwilą widziałam cię jak przytulałaś się z...- nie dokończyła bo zatkałam jej usta dłonią.
- powiem wam, ale musicie mi obiecać, że poza wami, nikt nie będzie o tym wiedział- powiedziałam poważnie, na co dziewczyny przytaknęły.
- to z kim byłaś?- zapytała Greanger.
- z..no z ....- dalej się jąkałam.
- z Malfoy'em- pisnęła Horeas (Nazwisko Gabi)
- co?- nie wierzyły.- od kiedy wy się..no..ten...- jąkała się blondyna ( Katy)
- akceptujecie?- dokończyła Hermiona.
- em...od zawsze...wiecie przecież, że gdyby Harry się o tym dowiedział, to by mi na to nie pozwolił- mówiłam.
- no ja mu się nie dziwie...przecież to Malfoy. Dziewczyno przejrzyj na oczy! On nie jest ciebie wart!- krzyknęła brunetka (Hermiona).
- co?!- pisnęłam- ty go nie znasz...mamy dopiero dwanaście lat, ale kurde wiem jaki on jest! Zamiast go krytykować, mogłybyście dać mu szanse, a nie od razu skreślać. On nie jest taki!- krzyknęłam, po czym wbiegłam do łazienki, nie myśląc o tym, szybko się umyłam i przygotowałam do snu. Gdy weszłam do pokoju, zignorowałam dziewczyny i położyłam się na łóżku. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.


**Rok 1993, Oczami Ashley**
W tym roku poznałam mojego wujka, ojca chrzestnego Harry'ego- Syriusza Blacka.
Powiem tyle- dużo się działo. 
Jest maj. Dokładnie 11.
Właśnie siedzę na trybunach. Dziś gra mecz Slytherin i Płonące Miotły. Jest remis 13 do 13. W Slytherinie szukającym jest Draco, a w Płonących Miotłach Gabriel R. Myers. Malfoy zbliża się do znicz i....Gabriel go popchnął, przez co blondyn skręcił w lewo.
Na trybunach zaczęli wrzeszczeć były coraz głośniejsze piski.
- Draco dalej! Uda ci się!- krzyczałam coraz głośniej.
Blondyn szybko zawrócił i podleciał do Myersa. Oboje mieli znicz na wyciągnięcie ręki.
- Draco szybciej! Dasz radę!-krzyczałam.
Chłopak wyciągnął rękę i....złapał. Złapał!
- Aaaaa!!!!- wszyscy zaczęli piszczeć. Gdy ogłoszono zwycięstwo Ślizgonów, a ci zeszli z boiska, czym prędzej popędziłam w stronę namiotów- szatni. Stanęłam przed wejściem i czekałam na blondyna. Po chwili zobaczyłam Marcusa Flinta- kapitana drużyny.
- o cześć, ty jesteś siostrą Pottera, tak? Emm...?- zaczął.
- Ashley- odparłam.
- co tu robisz?- zapytał.
- czekam na kogoś- powiedziałam znużona.
- a to niby na kog..?- nie dokończył bo mu przerwano.
- Ash!- zawołał Draco, a ja się uśmiechnęłam po czym go przytuliłam.
- gratulacje- powiedziałam gdy się od siebie oderwaliśmy.
- o co chodzi?- zapytał Miles- obrońca drużyny.
- em..no...to my już idziemy- powiedział Malfoy ciągnąc mnie za dłoń.


**Rok 1994, Oczami Ashley**
Dziś jest bal. W tym roku jest odgrywany Turniej Trój magiczny. 
Na bal idę sama. No tak jakby...No bo idę z Draco, tylko, że nikt o tym nie wie. Dalej się boję, jakby na to wszystko zareagował mój brat...
- Ashley, jesteś gotowa?- zapytała Hermiona ubrana w białą sukienkę. Wyszłam z łazienki. Miałam na sobie różowo-czarną sukienkę.
- Wyglądasz ślicznie- powiedziała Greanger.
- ty również- uśmiechnęłam się.
Obie opuściłyśmy swój pokój i ruszyłyśmy w stronę sali. Drzwi były otwarte więc weszłyśmy do środka. Hermiona poszła od razu do Wiktora, a ja podeszłam do stolika z przekąskami.
Po chwili dostrzegłam osobę, której szukałam.
- hej- przywitałam się z blondynem, gdy ten do mnie podszedł.
- cześć... ślicznie wyglądasz- powiedział, przez co się zarumieniłam.
-emm...dziękuję- uśmiechnęłam się.
- zatańczysz?- zapytał wyciągając rękę. Spojrzałam, za Draco i ujrzałam Harryego. Brunet był zajęty rozmową z Ginny, więc raczej nic nie zauważy. Uśmiechnęłam się szeroko i złapałam dłoń blondyna, a on zaprowadził mnie na parkiet i mocno do siebie przyciągnął. Zaczęliśmy tańczyć, najpierw poleciały szybkie piosenki, a potem jedna wolna. Zaczęliśmy się kołysać w rytm melodii, patrząc sobie w oczy. Patrzyłam w ego stalowe tęczówki i zauważyłam iskierki. Albo mi się przewidziało...Nic się nie liczyło. Poza nim. Nic dla mnie nie istniało. Poza chłopakiem patrzącym mi w oczy. Teraz coś zrozumiałam. Dopiero teraz. Zakochałam się. Zakochałam. Kocham tego blondyna, który przede mną stoi. Zawsze go kochałam.
Od samego początku. Kocham go...


**rok 1995, Oczami Draco**
Nie mogę! Nie potrafię już tego dalej znieść! Mam 15 lat, a dalej jest tak samo, jak rok temu!
Jest koniec roku...Muszę jej to powiedzieć!
Pobiegłem w stronę wielkiej sali, gdzie powinna teraz być Ash.
Byłem już przed salą, ale coś mnie zatrzymało, mianowicie zobaczyłem  Ashley i Marcusa.
Wiem, że nie powinienem,  ale postanowiłem podsłuchać o czym rozmawiają.
- gdzie idziesz?-zapytał Potter stając za mną.
- tak, na pewno ci powiem, bo to twój interes Potter - zaśmiałem się.
- Ygh.... - mruknął i odszedł, a ja zacząłem słuchać rozmowy Ash i Flinta.
- Ale Ashley..
- co Ashley? Powiedziałam nie i zdania nie zmienię
- czemu nie?
- bo mam cię dość! Odczep się ode mnie!
Po skończonej rozmowie usłyszałem kroki, więc trochę się cofnąłem i udawałem, że zmierzam w stronę wielkiej sali.
- Hej Ash- uśmiechnąłem się.
- em..hej Draco, przepraszam, ale nie mam teraz ochoty na rozmowę z kimś, potem pogadamy- powiedziała i odbiegła.
**3h później**
Dobra, muszę się wziąść  w  garść.
Ubrałem pelerynę niewidkę i ruszyłem w stronę dormitorium Gryffonów. Akurat Parvati wchodziła do środka, więc szybko przeszedłem przez obraz. Gdy nikogo już ie było na korytarzu, ściągnąłem pelerynę i zapukałem do drzwi. Usłyszałem ciche kroki, a potem ktoś nacisnął klamkę. Drzwi otwarła Ashley.
- emm...hej, możemy porozmawiać?- zapytałem, a brunetka otworzyła szerzej drzwi i wpuściłą mnie do środka. W ciszy usiedliśmy na kanapie.
- muszę ci coś powiedzieć- powiedzieliśmy w tym samym czasie, na co się zaśmialiśmy.
- mów pierwszy/a- znów ten synchron. Ash pokiwała głową na znak, że mam zacząć.
-emm...powiem wprost. Od kiedy cię poznałem, moje życie nabrało barw. Pamiętam ten moment, jak pierwszy raz cię zobaczyłem. Byłaś taka niewinna i delikatna. Pamiętam też, kiedy pierwszy raz, gdy stanęliśmy przed sobą. Wiem, że twój brat za mną nie przepada, ze wzajemnością. Ale to nie powstrzyma moich uczuć do Ciebie. Wtedy na balu... gdy tańczyliśmy wolnego, pamiętam twoje oczy, pierwszy raz dostrzegłem coś takiego...Wtedy zrozumiałem, że nie jesteś dla mnie tylko przyjaciółką, jesteś czymś więcej. Ja...ja...ja cię kocham- szepnąłem pod koniec. Spojrzałem na dziewczynę, a ona nic nie mówiła. Już wstałem i miałem wyjść z pokoju, ale poczułem silne pociągnięcie za krawat, a chwilę potem jej słodkie usta na moich. Na początku byłem oszołomiony, ale długo to nie trwało i  odwzajemniłem gest, uśmiechając się przez pocałunek.
- też cię kocham- szeptała pomiędzy pocałunkami.


**1996, Oczami Draco**
Szybko wbiegłem do łazienki. Spojrzałem w lustro i zdjąłem sweter. Mam dość. Mam dość wszystkiego. Nie jestem taki! Nie potrafię kogoś zabić! Nie mogę...
- co tu robisz?!- zapytał Harry pojawiając się w progu.
- zostaw mnie w spokoju!-krzyknąłem- Ekspeliarmus!
Brunet uniknął mojego zaklęcia.
Zaczęliśmy rzucać w siebie zaklęcia.
Usłyszałem "Sectusempra". Potem przeszył mnie niewyobrażalny ból. Nie umiałem wytrzymać. Upadłem. Ból był niewyobrażalny. Zobaczyłem pełno krwi...
Kątem oka zauważyłem Harry'ego, który mi się przygląda.
- Aaaa!- usłyszałem głośny pisk, a potem ktoś przyłożył dłoń do mojej twarzy.- Draco, słyszysz mnie?- Ash.
- yhym..-mruknąłem.
- Harry! Idź po profesora Snape'a!- krzyczała, a on dalej stał- No idź!-znów krzyknęła- Będzie dobrze...-szeptała gładząc mnie po policzkach.
- Odsuń się- rozkazał Severus, a brunetka szybko się ode mnie odsunęła. Snape zaczął jeźdxić różdżką po mojej klatce piersiowej, mówiąc cicho zaklęcia.
Po chwili, krew już ze mnie nie leciała, a po rozcięciach na moim ciele, nie było śladu.
Snape i Ash pomogli mi wstać, profesor wyszedł i kazał Ashley, aby pomogła mi dojść do pielęgniarki. Mieliśmy już opuścić łazienkę, ale zatrzymał nas głos Harry'ego.
- co robiłaś w męskiej łazience?- zapytał. Sam byłem ciekaw więc spojrzałem na brunetkę.
- Jak weszłam do sali, podbiegła do mnie Parvati. Powiedziała, że poszedłeś za Draconem do łazienki. Nie było się trudno domyślić, że coś się stanie.- odpowiedziała.



**1997, Oczami Ashley**
Dobiega koniec.
Draco jest śmierciożercą.
To koniec.
Wszystko się zmieni.
Jest wojna.                                                                                                                                 Stoję na schodach przed Hogwartem, tak jak reszta uczniów.
Oprócz Harry'ego.
W naszą stronę zmierza armia Voldemorta. Po lewej stronie Toma Riddle'a idzie Hagrid. Niesie kogoś na rękach... Przecież to...Harry!
- Nie! Harry!- krzyknęłam i miałam pobiec w jego stronę, ale poczułam silny uścisk na moim ramieniu. Odwróciłam się. Draco.
Od razu wtuliłam się w jego ramiona. To jedyne miejsce, gdzie czuję się bezpieczna.
- Widzicie? Harry Potter nie żyję! Zabiłem go! To koniec!- krzyczał Voldemort. Zaczęłam płakać. To koniec. Harry nie żyje. Mój brat został zabity... - Jest ktoś jeszcze, kto chciałby się do nas przyłączyć?- zapytał z uśmiechem.
- Emmm...Draco...chodź tu- mówił ojciec Dracona- Lucius.
Spojrzałam w jego stalowe tęczówki. W moich oczach było widać wręcz błaganie o to aby został. Blondyn za to nic nie odpowiedział, tylko się uśmiechnął, po czym spojrzał w stronę swoich rodziców.
- nie- odparł.
- c-co?- zdziwił się jego ojciec.
- nigdzie nie idę- powtórzył
To wszystko stało się tak szybko... Harry zeskoczył z ramion leśniczego, Lucius rzucił zaklęcie w stronę Dracona, on mnie od siebie odepchnął i odbił zaklęcie, Bellatrix teleportowała się obok mnie i gdy podniosła mnie za ramiona, przycisnęła różdżkę do mojej szyi.
- Odsuńcie się! Albo ją zabiję!- krzyknęła, a wszyscy cofnęli się o kilka metrów.
- Zostaw ją!- usłyszałam krzyk Dracona, a potem była tylko ciemność....

**Jakiś czas później**
Otworzyłam oczy. Lecz przez światło, znów je zamknęłam.
- budzi się.- usłyszałam głos. Ginny. Ponowiłam própbę otwarcia powiek, a po jakimś czasie
w końcu się udało.
- Gdzie ja jestem?- zapytałam cicho, a wszyscy w pomieszczeniu na mnie spojrzeli. Był tu, Harry, rodzeństwo Weasley z rodzicami i Hermiona. Nie widziałam tylko tej osoby, której teraz bardzo potrzebowałam.
- jak się czujesz?- zapytała mnie mama Rona.
- jest okey...gdzie Draco?- zapytałam, a Molly spojrzała na Harry'ego, co ja również uczyniłam.
- em...Draco oberwał cruciatus, próbując cię bronić.- szepnął.- dostał od swojego ojca- dodał.
- co z nim? Jak się czuje?-pytałam szybko.
- jest okey- zaśmiał się ktoś za mną. Odwróciłam głowę w jego stronę, a na twarzy blondyna był widoczny cwaniacki uśmieszek, na co ja również się uśmiechnęłam.
- co się stało przez ten czas, gdy byłam nieprzytomna?- zapytałam.
- Jak Lestrange zaczęła grozić to Ginny zaczęła coś tam paplać, a Draco strzelił jakieś zaklęcie, a ta padła.- powiedział Ron, po czym dostał w tył głowy od rudej.
- Harry przez ten czas pokonał i jest happy end- dodał Percy.
- Ashley...powiedz nam o co w tym wszystkim chodzi..? Co was łączy, bo zawsze się zachowywaliście jakbyście się nienawidzili...-mówił mój brat.
- No em....my...ten...no...ten...tego....- jąkałam się.
- mów prawdę- powiedział stanowczo Percy. Pierwszy raz jest poważny...
-okey...- szepnęłam.
- ale od samego początku- dodała Hermiona.
- to tak....pierwszy dzień, jak wtedy do was podbiegłam i zobaczyłam Dracona, to...no ten...jakby to ująć....no spodobał mi się.- zarumieniłam się.
- co?!- pisnął Harry.
- wiedziałam, że go nie lubisz i nie chciałam cię denerwować. Zaczęliśmy się spotykać potajemnie....potem się zaprzyjaźniliśmy, na balu zaczęłam czuć do niego coś więcej....i  z tego co wiem, to on też- tu spojrzałam na Malfoy'a- jesteśmy razem od piątej klasy- dodałam a koniec.
- co? Jak? Kiedy?- plątał się mój brat.- przecież wy się nienawidziliście...- mówił.
- to się nazywa miłość. Choćby zakazana, to zawsze prawdziwa. - powiedziała Ginny.
Prawda? Prawda. Nie ważne jak się poznaliśmy. Nie ważne co nas łączy. Nie ważne czy ta miłość jest zakazana, potajemna... Miłość to miłość. Gdy kochasz kogoś, ta osoba nadaje barwy twojemu życiu. Gdy widzisz jak się uśmiecha, na twojej twarzy również pojawia się uśmiech, ponieważ wiesz, ze on jest szczęśliwy. Miłość, jest jak kwiat, który trzeba pielęgnować, bo gdy o tym zapomnimy, może uschnąć. Trzeba to szanować, bo nie każdy ma takie szczęście by doświadczyć takiego wspaniałego uczucia. Prawdziwej Miłości.
Chciałabym, aby każdy doznał czegoś tak pięknego. Chce by każdy mógł poczuć takie szczęście. Życzę wam, abyście poczuli się tak samo jak ja. Aby każdy był szczęśliwy i by każdy potrafił zrozumieć moją historię. Która, mam nadzieją, wam się spodobała...



Emmm....THE END!
Skończyłam!
Cała historia, nie opowiada o HP,
jak widzicie, są lata szkolne,
nie dzieje się w nich  to co w prawdziwej historii.
Mam nadzieję, że rozumiecie...
i że wam się podoba.
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
Mam nadzieję na kom ;)
                                                                                                                                                                          

1 komentarz:

  1. Piękna historia! Szkoda tylko, że taka krótka. Życzę ci weny w twórczości. ;) ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń